Prawo stron postępowań sądowych do komentownia ich przebiegu oraz wyroku

wersja:   0.1   16.06.2023
 


1. Sprawiedliwość żyje z otwartości

, bo jest procesem społecznym. Procesy sądowe muszą być otwarte dla publiczności, a wyjątki są nieliczne, dotyczą np. spraw intymnych. Wiemy, że wprowadzony warunek nagrywania każdego posiedzenia sądu jest często łamany bez dalszych konsekwencji.

2. Zła sytuacja:

Postępowań, które krzywdzą strony, nierzadko obydwie jest dużo, o czym wiemy z relacji osób, które zgłosiły się na protesty przed Sądem Najwyższym. Co te osoby mają począć ? Nie potrafimy rozstrzgnąć łatwo, czy dzieje się im krzywda, czy skarżą się na wyrok, którego nie chcą uznać, lecz wyrok jest sprawiedliwy.

3. Prawo do publicznego komentarza:

Aby uporać się z tym potencjalnie dramatycznie wielkim problemem postulujemy dać każdemu, kto jest stroną postępowania sądowego możliwość jego skomentowania, na stronach sądu widocznych publicznie w postaci odnośnika podpiętego do danego wyroku. Prawo do komentowania powinno przysługiwać dopiero po zamkniętym postępowaniu, chyba że ciągnie się ono latami bez przewidywanego końca.

4. Konsekwencje:

Oczywiście takie komentarze będą różne. Ktoś, kto nie zgadza się z wyrokiem będzie się na niego skrżył, kto inny zauważy rzeczywisty błęd w prowadzeniu spostępowania. Ważne jest jednak, żeby taki komentarz nie pociągał za sobą żadnych skutków prawnych, ani dla sędziego, ani dla podsądnych.

Jaki jest w takim razie sens takich komentarzy ?

Po wielu wpisach zaczną pojawiać się pewne prawidłwości. Ktoś z sędziów może otrzymować same pochwały, inny same skargi. W jednym województwie pewne postępowania mogą trwać krótko, w innym takie same średnio cztery razy dłużej. Takie systematyczne zjawiska można obserwować i wyciągać ze statystyk bardzo ważne wskazówki dotyczące usprawnienia działania sądów.

Oczywiście mnóstwo osób zacznie wpadać na pomysły, jak usprawnić sądy, lecz instytucje te nie powinny znaleźć się po bezpośrednim pręgierzem, bo on może wynikać z innych napięć społecznych, mody, etc. Lecz logika dobrego argumeentu będzie miała dłogofalowo swój dobry skutek.

Zysk wiedzy, jaką z ten sposób utworzymy będzie przerastał postulat udziału sędziów społecznych w procesach. A dotykać on będzie samego nerwu, tego jak przeżywamy, słusznie lub niesłusznie sprawiedliwość. Zapewne wielu będzie się z tych ocenu uczyć, aby unikać błędów.

5. Głębszy sens społeczny

propozycji prawa i nawyku do komentowania wyroków jest następujący:
Sądownictwo było przez dziesięciolecia powojennej moskiewskiej dominacji aparatem ucisku i taki był główny sens jego istnienia w powojennej Polsce. Fakt ten pozostawia nieusunięte ślady w całej organizacji sądów, w procedurach, w mentalności. Dlaczego te ślady nie zanikają z biegiem czasu same i sądy nie mogą oczyścić się same, jak postulował to sędzia Adamn Strzemosz, tu wywiad z nim w lipcu 2017 r. ?

Przyczyna leży w mentalności sitwy, która ma mechanizm samozaciskania się ! Po części było koniecznością przeżycia w powojenne Polsce tworzenie układów, koterii, pomaganie sobie nawzajem wbrew oficjalnym regułom, a często wbrew oficjalnemu prawu (które bywało, że żadnym nie było). W tak ukształowanych środowiskach działa fatalna w skutkach fałszywa solidarność: "ja tobie tu pójdę na rękę, a ty mnie tam". Ona działa z natury nieoficjalnie i pomijając oficjalne reaguły społeczne np. reguły prawa. Tacy sędziowie, którzy wspierają się swoją pozycją nazwajem, mogą osiągać dramtyczne skutki to przyspieszając, to opóźniając postępowania, to stawiajać dodatkowe warunki, to nie stawiając żadnych, czyniąc to wszystko nawet zgodnie z oficjalnymi regułami prawa, a niektóre z tychreguł wręcz nadmiernie, sztucznie podkreślając, mimo że inne z kolei stawiają całość w ogóle pod znakiem zapytania.

W Polsce działa prawie 10 000 sędziów. Nie sposób uczynić im wszystkim zarzutu świadomego udziału w strkturach sitwy. A jednak nawet mała garstka osób na kluczowych stanowiskach może nadawać innym taki ton. Mogą być w celu przywołania całej rzeszy sędziów "do porządku" wydawane absurdalen wyroki, z których nikt nie ma żadnego zysku, a jednak służą one tylko do podkreślenia "kto tu rządzi". Informacja taka przedstaje się do całego środowiska, z których wielu mówi: "Mam swoje sprawy i ponad nie nie będę się wychyalał, bo jeszcze ktoś, kogo nawet nie znam podłoży mi nogę w miejscu, którego nawet dokońcą sobie nie uświadomię."

Postawy takie są popularne i wyraźniej widoczne dla petentów wśród adwokatów, którzy coś potrafią wywalczyć, a coś innego całkiem oczywistego nie tylko nie potrafią, lecz zdradzają dziwną awersję, żeby się nimi w ogóle zajmować.

Odważne osoby, które walczą z chorobą społeczną sitwy napotykają na niezrozumiały dla nich metytorycznie opór. - Walczą z duchami !

Ja uporać się z takim mechanizmemm sitwy, skoro jest on zagnieżdżony głęboko nieraz w podświadomości tych ludzi ? Czy trzeba tych kilku "wilków w owczej skórze" usunąć ?

Okazuje się, że najlepszym sposobem jest patrzenie się tym ludziom "na ręce" i ich publiczne ocenianie. Wtedy może okazać, że ogólne zjawisko sitwy znika (i na dodatek nigdy nie istniało !) Dzieje się tak dlatego, bo oceniamy nie ludzi lecz ich postawy. Najczarniejszy charakter może okazać się w zmieniaonej sytuacji wspaniałym człowiekiem. Czasami wystarczy wspomnieć, że ktoś rozumie tę chorobą do cna i patrzy się na nią nie powierzchownie, lecz z realną troską, żeby całe zajwisko społeczne znikło !

Niestety dotychczasowe reformy sądów nie docierały spojrzeniem do dna tego mechanizmy fałszywej solidarności sitwy, a przynajmniej nie sprawiały takiego wrażenia i dobra wola wielu nie mogła zostać wyzwolona.

Aby dotnąć tego mechanizmu trzba posłużyć się subiektywnymi nieraz ocenami społecznymi, dając im prawidłowy, poważny wyraz.