Zdefiniowaną poniżej ordynację samoliczącą głosy w wyborach parlamentarnych
zastosować można bez zmiany prawa oraz bez wielkich nakładów. Zapewni ona, że jeśli tylko głosy
zostały prawidłowo oddane i zliczone w komisjach obwodowych, wtedy wyniku wyborów już się dalej
sfałszować nie da. Pomysł realizuje się przy pomocy trzech warunków:
|
| |
- Wyniki z komisji obwodowych
(1)
|
tj. wyniki pracy w postaci protokołu,
które przesyłane były do tej pory drogą elektroniczną do centrali
Państwowej Komisji Wyborczej
po zakończeniu licznia głosów |
|
umieszczane być powinny niezwłocznie
(2)
|
najlepiej tym samym programem przesyłającym,
którym dane z komisji przesyłane są zwykle do PKW |
|
na stronach internetowych PKW.
- w dwóch formatach:
- graficznym, np. pdf, lub jpg, umożliwiającym rozpoznanie pod protokołem podpisu
przewodniczącego komisji obwodowej.
(3)
|
To jest po prostu kopia (skan) tej kartki,
która umieszczana jest zwykle na drzwiach lub oknach komisji obwodowych po zakończeniu
liczenia. |
|
- oraz cyfrowym tj. jako liczby w tabelce na stronie www
(4)
|
Tak znajdują się one na stronach PKW jeszcze
po wyborach do Parlamentu Europejskiego 25 maja 2014,
przykładowo tu z komisji obwodowej
455 w ostatniej kolumnie tabelki. |
|
wraz z prostym opisem, jak ściągać te liczby ze stron PKW programem na własny komputer
(5)
|
Taki sposób ściągnięcia, a dokładniej język, jakim porozumieć się
można z serwerem trzymającym dane nazywa się protokół. Protokół do ściągania stron www
jest powszechnie znany i nazywa się html. Tu chodzi tylko o to, żeby dane wszystkich
komisji podane były w takiej samej formie tabeli, przykładowo żeby liczby głosów były
zawsze w trzeciej szpalcie, etc. Wtedy jeden i ten sam łatwy i powszechnie zrozumiały
program np. posługujący sie biblioteką curl będzie mógł sciągać dane z wszystkich
komisji. W takim optymalnym przypadku całe oprogramowanie wyborów jest w części powszechnie
znanym standardem Public Domain lub zawiera prosty i łatwy do przeczytania dla
każdego kod. Możliwości fałszerstwa są minimalne. |
|
- Przewodniczący każdej komisji obwodowej ma możliwość wycofania/zawieszenia swojego
podpisu pod protokołem pracy komisji w ciągu najbliższych kilku godzin
(6)
|
Uczyni tak najczęściej jeśli spostrzeże jakieś nieprawidłowości np. polegające na tym,
że PKW podało na swojej stronie nie takie wyniki, jakie on zliczył i podpisał,
lub gdy dojdzie on do wniosku, że wyniki zostały nieprawidłowo zliczone, etc. |
|
,
co włącza procedurę wyjaśniającą/naprawczą kończącą się nowym protokołem.
(7)
|
Oczywiście najchętniej obarczylibyśmy przewodniczącego obejmującą kilka
następnych godzin odpowiedzialnością sprawdzania, czy jego wyniki zostały prawidłowo opublikowane |
|
- Punkt czwarty jest poza "ordynacją" i obejmuje pracę społecznego ruchu kontroli
wyborów, który powienien zbierać te domowym sposobem liczone wyniki i sprawdzać,
czy są wszędzie takie same.
| |
| |
|
Kluczowy jest dziś oczywiście punkt 2.2.
Poniżej znajdują się wyjaśniające odpowiedzi na pytania (twz.FAQ).
- To co proponujesz wymaga zmiany prawa. Art.55 obecnej ordynacji wyborczej:
|
| |
"Niezwłocznie po sporządzeniu protokołu obwodowa komisja wyborcza podaje do
publicznej wiadomości wyniki głosowania poprzez wywieszenie w lokalu wyborczym
w miejscu łatwo dostępnym dla wyborców jednego z egzemplarzy protokołu
głosowania w obwodzie".
| |
| |
|
mówi tylko o wywieszeniu protokołu na oknie i nie ma w nim nic mowy o stronach
internetowych.
Odpowiedź:
Uściślenie ustawy w tej sprawie ma sens, ale nie jest ono konieczne. Wystarczy,
że ordynacja takiej publikacji nie zabrania, wtedy przy dobrej woli można podać
wyniki tak, jak to proponuję. Obecny sposób publikacji wyników na stronach PKW
także nie jest we wszystkich detalach opisany w ordynacji. Jeśli ktoś uprze się
jednak, że konieczna jest "podstawa prawna" wtedy za tę podstawę przyjąć można
fakt, że protokoły komisji nie są tajemnicą państwową i urząd ma obowiązek
udostępnić je, jeśli ktoś z obywateli się o to zwróci. Oczywiście nie ma powodu,
żeby nie miały one zostać udostępnione w sposób umożliwiający jak najwygodniesze
korzystanie z nich, strony PKW powinny takie korzystanie możliwie ułatwiać
lub wręcz do niego namawiać.
- Proponujesz, żeby zwykli obywatele, z których nie każdy jest informatykiem
zastąpili skompikowane i kosztujące wiele milionów, przygotowywane miesiącami
i przetestowane oprogramowanie specjalistyczne ?
Odpowiedź:
Uświadommy sobie, że głównym zadaniem tego przetestowanego oprogramowania
specjalistycznego jest dodanie kilkudziesięciu słupków małych liczb naturalnych,
po maksymalnie 30 000 liczb (tyle jest komisji) w każdym ! Indywidalnych obywateli
interesować będą głównie wyniki z ich regionów. Wtedy liczb w słupku będzie zaledwie
po kilkadziesiąt (tyle ile jest komisji w danym regionie). Liczenie przez obywateli
nie zastąpi żadnych procedur autoryzacyjnych, kontroli dostępu i wielu innych
metod, którymi zajmują się programy PKW, ale nie są one do takiego liczenia wcale
konieczne. Przykładowo sumy na stronach PKW są gwarantowane skomplikowanymi
procedurami weryfikującymi, a w przypadku samoliczenia już sama ilość obywateli,
którzy mogą te dane przeliczyć oraz powtarzalność wyniku daje lepszą pewność prowidłowości
rezultatu. Jakkolwiek zabezpieczone, centralne programy zawsze łatwiej zmanipulować
niż setkę prostych obliczeń domowych dających taki sam wynika. Samoliczenie przez
społeczeństwo daje największą pewność, której żaden inny program nie doścignie
(9)
|
Przykładowo, jeśli wynik policzony w domu jest godny zaufania w 50-ciu
procentach, tj. pół, na pół czy popełniliśmy błąd, czy nie, wtedy dwa takie same wyniki:
mój i sąsiada zostawiają możliwość błędu tylko 25 %, a taki sam wynik stu osób,
przykładowo młodzierzy szkolnej, która liczy sobie wyniki na laptopach oznacza
możliwość błędu 1 / 2 100 .
Nie ma najmniejszesz szansy na osiągnięcie takiej pewności danych
przez najlepsze komputery przez najbliższe kilkadziesiąt lat ! |
|
.
- Do realizacji twojego pomysłu trzeba armii wolontariuszy. Skąd ich weźmiesz ?
Odpowiedź:
Nie, to nieprawda, że potrzebni są wolontariusze. Pomysł da się względnie łatwo
wprowadzić w życie bez zatrudniania dalszych zespołów ludzkich.
Osoby chętne do samoliczenia znajdą się same ! Skąd to się bierze ?
Musimy zauważyć, że Internet to nie tylko procedura informatyczna, lecz
także zjwisko socjologiczne. Wystarczy zainspirować ludzi i pewnych działań,
a najlepiej czyni się to dając im do ręki narzędzia, którymi będą mogli się "bawić".
Cyfrowe dane z komisji to właśnie taka "zabawka" dla wielu, którzy będą
mieli ochotę sprawdzać i przekonać się samemu.
- No dobrze, ale kto się tym wszystkim zajmie ? Komu w ogóle będzie się chciało ?
Odpowiedź:
Odpowiedź daje socjologia. W Polsce żyją dziesiątki
milionów ludzi. Pełny opis zjawisk społecznych dotyczących takich zespołów zwykle
wymyka się naszej wyobraźni. Jeśli znajdzie się "presja społecznie" na weryfikację
wyników, wtedy znajdą się także tysiące osób, które tą weryfikację przeprowadzą, jeśli
tylko będą im dane narzędzia po temu. Nasze zadanie w tym punkcie to tylko otworzenie
pewnych prostych możliwości i oddanie obywatelom tych narzędzi do ręki.
Nie wykluczone, że motyw "sprawdzania wyborów" okaże się wręcz silniejszy niż samo
zainteresowanie wynikiem tej, czy innej partii !
"Ludowy sport" sprawdzania wyborów może mieć tylko pozytywne następstwa.
- Po co wymaga się, żeby PKW podała sama sposób na ściąganie danych z jej stron ?
Skoro to proste każdy technicznie zorientowany ten sposób sam znajdzie,
lub upubliczni go opozycja.
Odpowiedź:
Motyw jest ukryty. Publikując sposób (np. przy pomocy biblioteki "curl")
PKW zapewnia, że to ściąganie danych nie będzie podlegać innym utrudnieniom,
przykładowo, że nie będą się zmieniać adresy stron z wynikami lub formaty tabelek
nie bedę ciągle "poprawiane", etc.
- Czy to znaczy, że spełniając powyższe trzy warunki wykluczamy całkowicie
możliwości manipulacji wynikami ?
Odpowiedź:
Tak, to prawda, lecz dotyczy to okresu po zliczeniu głosów w komisjach obwodowych.
W pracy samych komisji nadal możliwe są poważne nieprawidłowości. W szczególności
starania opozycji o mężówa zaufania lub mędzynarodowych obserwatorów mają jak
najbardziej sens.
- Po co potrzebna jest możliwość wycofania podpisu przez przewodniczącego komisji ?
Odpowiedź:
Bo to zapewnia, że PKW nie opublikuje fałszywych, np. podrobionych protokołów ani
nie zmieni ich później.
Ten warunek jest dodatkowy i możliwe, że będzie rzeczywiście wymagał zmiany prawa,
lecz nawet bez niego "samoliczenie" może całkiem dobrze działać.
Fakt opublikowania protokołów (pkt.1) daje każdemu przewodniczącemu możliwość
porównania tego co podpisał z tym co PKW zaliczyła jako wynik. Nawet bez sformalizowanego
prawa wycofania podpisu jego możliwości zgłoszenia fałszerstwa są przez to olbrzymie.
- Jak przewodniczący ma wycofać swój podpis ?
Odpowiedź:
Uczyni to potwierdzonym zgłoszeniem do PKW, a jeśli PKW nie zareaguje zgłosi wycofanie
do dowolnej większej instytucji państwowej, która mu to zgłoszenie potwierdzi i
przekaże do PKW. Jeśli nikt nie przyjmie jego zgłoszenia przewodniczący będzie mógł
dokonać tego u dowolnego notariusza, a w ostateczności zgłosi się po prostu do mediów.
- Co ma nastąpić po wycofaniu podpisu ?
Odpowiedź:
Fakt ten musi zostać odnotowany na stronie danej komisji w domenie PKW nie powodując
innych jej zmian. Procedura naprawcza ma polegać na znalezieniu źródła niespójności,
a być zakończona nowym, uaktualnionym protokołem danej komisji.
- Takie zastrzeżone wyniki mają pozostać widoczne na stronach PKW ! Po co ?
Odpowiedź:
Nie w pełni autoryzowane wyniki powinny pozostać widoczne, jedynie z zastrzeżeniem,
że nie są całkiem pewne.
Takie nie do końca pewne wynika posiadają nadal dużą wartość i nie wolno z nich rezygnować !
Może okazać się przecież, że nawet uwzględniając niepewność będziemy w stanie podać
ogólny wynik wyborów z dokładnością do np. jednego procenta, co rozstrzyga wybory. Ponadto
publikowanie zastrzeżonych przez przewodniczącego, niepewnych wyników daje wyborcom
większy wgląd w to, co, jak i kiedy zostało skorygowane. Praktycznie pewność wyników ogólnych
będzie zbiegać się do 100 % wraz z czasem, tj. tak, jak to ma obecnie miejsce.
A kto zechce liczyć wyniki opierając się tylko na pewnych danych uczyni to
bez problemu uwzględniając w swoim programie ściągającym dane znacznik "pewne".
Jeśli wyniki "pewne" i "niepewne" dadzą taki sam rozkład mandatów w Sejmie
problem niepewności kurczy się do kwestii dopracowania procedur w komisjach,
a dla wyborców właściwie znika.
- Co się stanie, gdy wycofane zostaną tysiące protokołów komisji okręgowych ?
Odpowiedź:
Wtedy stan niepełnej wiedzy woli wyborców stanie się opisem realnej sytuacji w kraju.
Pewne urzędy parlamentariuszy nie będą mogły zostać objęte, a inne instytucje, jak
sądy, marszałkowie, czy Prezydent będą musiały odpowiednio zareagować.
W najgorszym razie trzeba będzie odnaleźć źródło błędu, naprawić go i
zarządzić powtórkę wyborów.
- Po nocy wyborczej domenie PKW przybędzie 30 000 stron www. Czy to nie spowoduje
przeciążeń centralnych serwerów ?
Odpowiedź:
Trzydzieści tysięcy zapisanych cyfrowo wyników to bardzo mało. Złóżny, że każdy z nich
ma 100 liczb (100 bytów). Wtedy 30 000 x 100 = 300 kB to pamięć starej dyskietki. Pamięć
potrzebna na zapisanie w aparacie komórkowym jednego zdjęcia to 3 MB, czyli jest dziesięć
razy większa.
(10)
|
Oczywiście pamięć potrzebna do zapamiętania
skanów protokołów jest odpowiednio większa. Jednak 30 000 plików pdf po 3 MB każdy
to nadal tylko 30 GB pamięci. Obecne dyski maja co najmniej dziesięć razy tyle. |
|
Jednak nie sama wielkość pamięci decyduje. Ważny będzie ruch w sieci
gdy tysiące osób zechce ściągać te wyniki nagle z jednego miejsca.
PKW może oddelegować utrzymywanie wielu stron do serwerów urzędów gminnych, lub innych
jednostek administracji lokalnej, które zatrudnione były przy organizacji wyborów.
- Czy takie oddelegoweanie odpowiedzialności do gmin o różnej przecież strukturze
informatycznej nie spowoduje, że nikt tak na prawdę nie będzie odpowiadał za całość ?
Odpowiedź:
Ten problem został już rozwiązany przez informatyków i nie ma potrzeby się nim
dalej zajmować. Warunek spójności jest spełniony przez oprogramowanie tzw. Rozrzuconej
Bazy Danych (Distributet Database System). DDS zapewnia spójność na poziomie samej bazy.
Dane wyborcze z okręgów mogą fizycznie znajdować się na serwerach gmin, lub być powielane
na serwerach tzw. replikujących, a sumy kontrolne będą w centrali i wtedy jedyna możliwość
fałszerstwa to podrobienie oprogramowania samej bazy danych.
Wystarczy jednak użyć którejś z baz Open Source i wtedy każdy będzie mógł sprawdzić
samemu jak to dokładnie działa.
Rozłożenie obciążeń ma jak najbardziej sens i nie zmniejsza w żadnym stopniu
pewności wyników.
- Czyli w sumie proponujesz całkowite pozbycie się obecnych centralnych
serwerow Państwowej Komisji Wyborczej, czy tak ?
Odpowiedź:
Rzeczywiście nie będą one nieodzowne, ale w żadnym razie nie należy pozbywać się
istniejącej struktury. Co proponuje "Orynacja samolicząca" jest za razie
eksperymentem. Zobaczmy jak on się sprawdzi. Pewność działania całego systemu
liczenia głosów wolno nam jedynie podwyższać, nie wolno nam jej zastępować nawet
czymś, co wydaje się pewniejsze. Poza tym, nawet jeśli wszyscy będą
sprawdzać wyniki na swoich laptopach ktoś musi ogłosić je w końcu autorytatywnie.
Dlatego stara struktura pozostaja taka jak była do tej pory.
- Skąd wziąłeś taką dziwną nazwę "ordynacja samolicząca", wg. której jakoby
to ordynacja wyborcza sama dokonywała obliczeń ?
Odpowiedź:
Liczenie głosów, przez społeczeństwo nie jest w "ordynacji samoliczącej"
dodatkową usługą ani dodatkowym zabezpieczeniem. Jądrem działania takiej
ordynacji jest zjawisko społeczne liczenia głosów, a sposób realizacji
polega jedynie na wystarczajacym ułatwieniu takiego liczenia przez
podanie wyników w cyfrowej formie. Gdy z biegiem lat programy rozpoznające
obraz działać będą szybciej i szybciej ktoś wpadnie na pomysł dodatkowych botów
badający zgodność między protokołem w postaci graficznej (skan z podpisami)
a wynikami w postaci cyfrowej i z biegiem czasu różnica między tymi dwoma
postaciami wyników zacznie zanikać. Jednak zjawisko samoliczenia przez obywateli
pozostanie częścią naszej kultury.
Autor jest informatykiem pracującym w tej dziedzinie od początku 80-tych lat.
Obserwował powstanie Internetu oraz idei wolnego oprogramowania i stara się
wyciągać wnioski z tego rozwoju. Internet zdefiniowany początkowo czysto
technicznie stał się obecnie zjawiskiem społecznym.
Pomysł autoliczenia był dyskutowany na liście Internet Society Polska,
której autor jest członkiem.
|