Tytułem wstępu
Przykładem niech będzie stojący w Parku Skaryszewskim w Warszawie
pomnik Żołnierzy Armii Czerwonej
(1)
|
oficjalnie
"Pomnik Wdzięczności Żołnierzom Armii Czerwonej" |
|
. Jest to po
"Czterech smutnych" drugi komunistyczny pomnik w Warszawie. Postawiony został 15-tego września
w rok po zakończeniu wojny, czyli w 1946 roku według projektu majora Armii Czerwonej
(2)
|
Jego występujące w obecnych dokumentach nazwisko to A. Nienko, lecz przypuścić można, że to
tylko spowodowane czasem przeinaczenie od "Antonienko". |
|
, która
posiadała specjalny oddział budujący pomniki "nowej władzy" na zdobytych ziemiach .
Jego pierwotne miejsce znajdowało się przy północno-wschodniej stronie Ronda Waszyngtona,
gdzie wycofujący się z Pragi Niemcy zastrzelili 13 września 1944 r. dwudziestu sześciu żołnierzy
rosyjskich.
(3)
|
Miejscowa plotka wspomina o dziewięciu zabitych, lecz oficjane źródła
mówią o dwudziestu sześciu. |
|
. Pomnik był systematycznie oblewany ekskremantami
lub czerwoną farbą i, jak miejscowa wieść niesie - musiał zostać z tego powodu wycofany
w mniej widoczne miejsce, co nastąpiło w dwóch fazach, ostatecznie w 1988 roku
(4)
|
Ciała samych pochowanych żołnierzy rosyjskich przewieziono wcześniej,
bo w 1968 r. na Cmentarz-Mauzoleum Żołnierzy Radzieckich przy u. Żwirki i Wigury. |
|
.
|
|
|
|
|
Cofnięcie pomnika w głąb parku nie zmniejszyło liczby akcji wrogości wobec symbolu jaki on stanowi.
Pomnik był nadal oblewany czerowną farbą. Na zdjęciu na lewo przykładowo ze sfastyką przyrównującą
komunistów do faszystów
(5)
lub wspominając
zamorodowaną przez komunistów Danutę Siedzikównę ps.Inka,
o czym relacjonuje Polskie Radio.
Pojawiały się napisy odnoszące się do agresji rosyjskiej w Czeczenii, a także
podobne komentarze rosyjskiej polityki imperialnej, jak
przyrównywanie Stalina oraz Berii do Putina i Tuska .
Swojego czasu po zainstalowaniu dodatkowego, mającego
chronić go oświetlenia przed pomnikiem stała także warta straży miejskiej.
Czy niechęć wobec uczczenia śmierci, Rosjan, którzy w taki, czy inny sposób złożyli
tu w Warszawie swoje życie ma uzasadnienie ? - pyta dziś wiele osób uwrażliwionych na
rzekomą postkomunistyczną niegodziwość. Tablica na pomniku mówi w dwóch językach: |
Prócz faktu, że pomnik sybolizuje znienawidzoną sowiecką władzę w Polsce tworzy on także
fałszywą historię. Żadni "bohaterzy Armii Czerwonej" nie brali udziału w wyzwoleniu Warszawy,
ani Polski, lecz zajmowali po prostu tereny pod swoją władzę, utwierdzając ją pomnikami,
ich stosunek do Polaków był zdystansowany, lub wrogi, a do naszych przywódców zbrodniczy
podstępny i skrytobójczy.
(6)
|
Jako uzasadnienie tej oceny wspomnieć należy
o oddziałach partyzantki sowieckiej przedzierających się przed ofensywą Armii Czerwonej
na tereny zajetej przez Niemców Polski. Oddziały te ukrywające się po lasach otrzymywały
wsparcie od miejscowej ludności polskiej np. w postaci prowiantu. O dziwo prawie nie
podejmowali oni walki przeciwko Niemcom, lecz po po wkroczeniu wraz z Armią Czerwoną
oddziałów NKWD okazło się, że ta ostatnia formacja miała przygotowane listy i wiedziała
dokładnie do jakich drzwi zakołatać, żeby wyciągnąć z mieszkania członka AK.
Wspomina o tym np. historyk Adam Sikorski w
prowadzonym przez siebie programie "Było ... nie minęło", w którym poszukiwano
szczątków rozstrzelanych przez Rosjan AK-owców na uroczysku Baran pod miejscowością
Kąkolewnica, progam wyświetlany 30.11.2016.
Zob. także "PPR w dojściu do władzy" Cenckiewicza. |
|
Motywem działania była dla żolnierzy sowieckich nie chęć "wyzwalania", lecz idący w drugim
szeregu na linią frontu politruk zabijający każdego
kto się cofnął.
Odsyłam tu do publikacji mieszkającego obecnie we Wrocławiu historyka rosyjskiego
Mikołaja Iwanowa opisującego Powstanie Warszawskie widziane
według dokumentów rosyjskich z tamtego okresu. Wstrzymanie na pół roku ofensywy, zakaz
lądowania samolotów niosących pomoc dla Powstania z Angii na lotniskach zajętych przez Rosjan,
przeprowadzona przez Berlinga akcja rzekomej pomocy,
której celem było udowodnienie, że "pomóc się nie da", blokada informacyjna wśród Rosjan
- wszystko to wskazuje na bierny, choć całkowicie świadomy i celowy współudział Rosjan w
unicestwieniu Warszawy jako ewentualnego
ośrodka autentycznej polskiej władzy, a także wręcz jako miasta. Według Iwanowa Warszawa skazana
została na zagładę z chwilą decyzji generała Andersa o opuszczeniu
Rosji przez Afganistan i braku udziału autentycznej armii polskiej w wyparciu Niemców z Polski.
Rosjanie planowali szeroko zakrojone czystki w polskim Ruchu Oporu i z pewnością przeprowadziliby je,
gdyby Niemcy nie wyręczyli ich w Warszawie.
Obserwując dymy nad lewobrzeżną Warszawą stacjonujący na prawym brzegu zwykli żołnierze rosyjscy
podlegając zakazowi informacji oceniali je tak: "To polscy faszyści wzniecają jakieś ruchawki w
mieście". Nikt z nich nie miał świadomości rozgrywającego się dramatu i nie wolno mu było
takiej świadomości posiadać, co napędzany lękiem o własne życie każdy z nich doskonale wyczuwał.
Oficerowie rosyjscy zajmowali na kwatery mieszkania w domach Saskiej Kępy, Rosjanki zawodziły
wieczorami pieśni mieszkając w ziemlankach w parku, a pijani żołnierze rosyjscy rozjeżdżali
gruzawikami miejscową
ludność
(7)
.
28 września 2013 roku w rocznicę wspólnej rosyjsko-niemieckiej defilady w Brześciu
przemawiając przed Pomnikiem - Rafał Ziemkiewicz
uzasadniał czy i komu potrzebny jest pomnik.
Dziesięć dni wcześniej działacze z młodzieżówki Prawa i Sprawiedliwości owinęli pomnik
w ramach akcji "Goń z Pomnika Bolszewika"
przezroczystą folią symbolizując tym jego zapakowanie i przygotowanie do wysyłki do Moskwy
(tu film).
Akcja miała swój finał w sądzie, a na jej temat
wypowiadało się wiele znanych osób.
W odnośne rocznice widziałem jednak także pod pomnikiem wielokrotnie palące się znicze
czczące pamięć poległych. Rzeczywiście nie godzi się nie wspomnieć "niewinnych" żołnierzy
rosyjskich, którzy oddali tu swoje życie - argumentuje wielu, pomijając tym fakt, że
ginęli oni nie za Polskę, lecz częstokroć za Stalina osobiście oraz jego władzę nad
tym terenem.
Próby usunięcia pomnika
(8)
spotykają się z oskarżeniem o rusofobię.
Krytyczny głos zabrało także, nazywane rosyjską agenturą
wpływu Stowarzyszenie Przyjaźni Polsko-Rosyjskiej, a polscy komuniści widząc siebie
na jednym krańcu skali wartości wspierają pomnik obawą
sugerującą, że druga strona ich skali wolałaby w tym miejscu pomnik Hansa Franka.
Wniosek o usunięcie pomnika złożył w 2015 r. radny
Rady Dzielnicy Damian Paczkowski ze
Stowarzyszenia Koliber.
W kwestii, czy pomnik powinien pozostać czy nie jesteśmy podzielonym społeczeństwem podobnie,
jak odnosi się to do Pałacu Stalina (zwanego popularnie
Pałacem Kultury ;-) ) i wielu innych symboli komunizmu w Polsce.
Usuwanie tych symboli nosi rzeczywiście charakter ucieczki przed nieznośną rzeczywistością.
Zamiast tego powinniśmy moim zdaniem przyznać się do niej w pełni dostrzegając więzy
własnego zniewolenia. Powinniśmy pozostawić pomnik na miejscu, lecz opatrzyć go
dodatkową tablicą opisującą jego właściwy charakter
(9)
. Proponuję następującą treść tablicy:
| DENKMAL ERBAUT VON DER ROTEN ARMEE
AUF DEN DURCH SIE EROBERTEN GEBIETEN
ALS SYMBOL DER KOMMUNISTISCHEN HERRSCHAFT IN POLEN
DAS FÜR DIE PROPAGANDAZWECKE ANGBT SOWJETISCHE SOLDATEN
GABEN IHR LEBEN FÜR DIE BEFREIUNG WARSCHAUS
ROTE ARMEE STOPPTE DIE OFFENSIVE FÜR ÜBER FÜNF MONATE UND ERMÖGLICHTE DAMIT
DEN DEUTSCHEN VOLLSTÄNDIGE VERNICHTUNG DER LINKSSEITEN WARSCHAU
FÜR DIE BEREIUNG BLIEBEN NUR VERLASSENEN RUINEN
|
|
|
Pomysł opiera się na zrozumieniu faktu, że sam pomnik to tylko blok granitu, dopiero
my nadajemy mu w naszych uczuciach symboliczne znaczenia. I tak upokorzenie stanowił on
w okresie, gdy władzy radzieckiej należało się bać. Dziś leży w naszej mocy to znaczenie odwrócić !
Pomnik jest świadectwem propagandowej krzywdy, jaką polskiemu społeczeństwu wyrządzili komuniści
i jako ostentacyjny dowód tej krzywdy może pełnić pozytywną rolę w budowaniu świadomości tego,
co uczynił nam komunizm. Spojrzenie na prawdę to długofalowo także jedyna wygrywająca droga
porozumienia z Rosjanami.
Wniosek do Rady Dzielnicy o przytwierdzenie takiej tablicy przeczytać można
tutaj .
Tylko odważne spojrzenie na rzeczywistość i pogodzenie się z faktami otwiera szansę
na jej przezwyciężenie.
Czy nie powinniśmy także w ramch podobnego spojrzenia faktom
w oczy powrócić przynajmniej wśród osób sznujących historię do potocznego posługiwania się
oficjalną nazwą wspomnianego wyżej budynku w centrum Warszawy tj. "Pałacu Stalina",
tak aby uprzytamniał on turystom, a także nam samym nie tylko kto i jak ustanawiał
w powojennej Polsce kulturę lecz także w jakim miejscu żyliśmy i nadal żyjemy ?
Fakt, że zostaliśmy w samym centrum prawie unicestwionej przez Niemców stolicy zmuszeni
przez Rosjan do oddawania czci i hołdu jednemu z największych zbrodniarzowi ludzkości jest przecież
nie do pominięcia z naszej historii i nie powinniśmy go chować pod dywan ani unikać,
bo jest to co prawda nasz wstyd, ale nie wina. |
Kto poparł ten pomysł ?
Pomysł powstał we współpracy z
Kurierem Praskim,
w którym powyższy tekst miał ukazać się jako artykuł.
Poparł go także po drobnej korekcie językowej
poseł Adam Kwiatkowski.
Zajmujący się z ramienia IPN pomnikami dr. Wojciech Muszyński ocenił pomysł tablicy
jako półśrodek przypominając,
że jego zdaniem wszystkie tego rodzaju obiekty powinny
zostać usunęte i nie był zainteresowany dalszą dyskusją.
Radny z ramienia PiS Sławomir Kalinowski poinformował mnie, że klub radnych PiS złoży
w kwietniu 2015
uchwałę o przeniesieniu pomnika, a na prośbę o możliwość osobistego
przedstwienia mojego argumentu już nie odpowiedział.
Prezes IPN Jarosław Szarek
nie zgodził się z mną listownie uzasadniając,
że negatywne przesłanie symboliczne
pomników komunizmu jest silniejsze niż
dałoby się to skorygować informacją historyczną.
Czytelniku, napisz do mnie jeśli chciabyś aby dopisać Cię do grona osób
wspierających pomysł tablicy, lub będęcych temu przeciwne.
A oto innych przykład: 16 listopada 1989 rozebrany został stojący w Waszawie na placu
Bankowym pomnik Feliksa Dzierżyńskiego. Zastąpiono
go pomnikiem stojącego w podobnej pozie Juliusza Słowackiego. Pomnik Dzierżyńskiego
można było zachować jako pamiątkę historii opatrując go tablicą wyjaśniającą kim był
i z jakiego powodu jego nazwiskiem opatrzono kiedyś nazwę tego placu.
W odległości dwudziestu metrów umieścić można było natomiast nowy pomnik nastolatka
rzucającego butelkę z benzyną - pomnik Emila Barchańskiego.
Juliusz Słowacki ma się nijak do tego miejsca - pisał wiersze i nie oddał
tym swojego życia, a 17-to letni Emil Barchański dokładnie za to miejsce oddał
w 1982 roku swoje życie jaki pierwsza ofiara Stanu
Wojennego w Warszawie. Ani Rosja nie mogłaby mówić o niszczeniu pomników,
ani nikt inny zaprzeczać faktom, każdy odwiedzający Warszawę turysta pytałby
o nie, a Polska miałaby pierwszy pomnik ofiar Stanu Wojennego,
nazywany popularnie tzw. "Pomnikiem Mniejszego Zła". |
|
| Leszek Czajkowski, Cokoły, wersja z 8.11.2014
|
|