Polska Ludowa
 

Przy okazji zakupów na Allegro w Internecie zostałem okpiony na sumę 50 zł. Sprzedawca, który nie dostarczył towaru podał przecież swój numer konta, na które przelałem pieniądze, więc sprawa wydawała się prosta do rozwiązania. Allegro polecił zwrócić się na policję. Zajmować czas policjantom błahostką wartą 50 zł wydało mi się mało etyczne, jednak może mój sprzedawca naciąga w podobny sposób także innych, pomyślałem

- Nie należy puszczać tego płazem z czystej solidarności z ewentualnymi innym ofiarami. Czy można opisać wydarzenie i przesłać je mailem w odpowiednie miejsce, urząd poprosi winowajcę o wyjaśnienie, a ten nie widząc dla siebie możliwości dalszego naciągania zwróci przedmiot lub pieniądze ?

- Niestety nie ! Telefonicznie poinformowano mnie, że jedyną drogą jest osobiste złożenie doniesienia w najbliższej komendzie.

Przygotowałem kopie korespondecji mailowej, dowód przelewu pieniężnego i krótki list z opisem prosząc o możliwie prostą interwencję. Na komendzie na próżno starałem się złożyć swoje pismo - trzeba było czekać na osobiste obsłużenie. Siedzący za kontuarem policjant przyjmował zgłoszenia innych osób oraz telefony. Przede mną była jeszcze jedna osoba, jednak czas wydłużał się. Nie pozostawało nic innego, jak czytać rozpięte na ścianach ogłoszenia. Duża tablica informowała o PRAWACH OFIARY.

1. Każdy ma prawo być ofiarą,
2. Ofiary losu mają pierwszeństwo w kolejce, żeby zostać ofiarą - pomyślałem i w tym momencie wróciło do mnie PRL-owskie poczucie humoru - ten dziwaczny wisielczy uśmiech, który cieszy się z czyjegoś nieszczęścią, a z własnego jeszcze bardziej.

Po pół godzinie zostałem poproszony do małego pokoiku, w którym prowadzący mnie policjant zamierzał spisać doniesienie. Był to sympatyczny młody człowiek, który łatwo wszedł w przyjazną rozmowę i rozpoczął przeglądanie dokumentów:

- Przestępstwo zostało popełnione ...
  kiedy ?
- Tu są maile z datami
- Ale jaka jest data przestępstwa ?
- Tu jest datowany mail o ofertą zakupu.
- A kiedy zorientował się Pan, że padł Pan ofiarą przestępstwa ?
- Tydzień temu zagroziłem sprzedawcy, że zgłoszę doniesienie na
  policję, jeśli nie otrzymam towaru.
- Ale wie Pan, że groźby są karalne ? Nie należy nikomu grozić,
  lecz tylko upominać.
- Dobrze, upomniałem go, że zgłoszę naciąganie na policję !
- Czy kontaktował się z podejrzaną osobą po dokonaniu przestępstwa ?
- Tu jest pełna korespondencja mailowa, innego kontaktu nie było.


Policjant wyciągnął czterostronicowy formularz i zaczął go wypełniać.

- Czy musi Pan to wszystko pisać, przecież ja to już opisałem w moim liście.
- Muszę przyjąć od Pana zgłoszenie. Przecież chce Pan, żebyśmy
  podjęli kroku w celu ...
- Tak chcę.
- No więc !

- W jakich okolicznościach poznał Pan podejrzanego ?
- Nie poznałem go ! Wymieniliśmy tylko kilka maili.
- Aha, a wie Pan, że w Internecie to zawsze jest przestępstwo ?
- Tak ?
- Bo mogłoby być zwykłe oszustwo, ale w Internecie to jest tak
  jakby Pan np. podmienił w sklepie cenę. To też już jest przestępstwo.


Policjant okazał się miłym człowiekiem i wyjaśniał wiele spraw, z których większość wydała mi się dziwacznie oczywista. W międzyczasie kończył wypełnianie pierwszej strony formularza.

- Ale, czy nie wystarczy, że Pan po prostu przyjmie mój list ?
  Tu wszystko jest napisane.
- Mamy swoje procedury.
  Pan się zapewne dziwi, że ja siedzę tu z Panem i spisuję to
  zgłoszenie, zamiast napisać to np. na komputerze.
  Ale, widzi Pan, komputery to mają	w komendzie głównej, a my tu !
   - dopiero niedawno wyrzuciliśmy maszyny do pisania.
- A teraz pisze Pan odręcznie ?
- Tak, mam szczęście, bo mam łade pismo i wszyscy mogą mnie odczytać.
  W wielkich firmach, np. w bankach zmieniają komputery co dwa lata
  i te stare po prostu wyrzucają.
  Pomyślałem, że przecież mogliby nam podarować,
  firma zgodziła się i wie Pan co ?
- Słucham !
- Nic w tego nie wyszło.
  Nie ma u nas takich procedur.
  To musiałby być przetarg i trzebaby było go odpowiednio ogłosić.
  Ja nawet myślałem, żeby oni nam sprzedali te komputery za symboliczną
  złotówkę, zgłosiłem taką możliwość.
  I myśli Pan, że ktoś się ruszył ?
  Nie !
  A co ja będę się narzucał, skoro to nie moje kompetencje.


Policjant zaczął przeglądać powtórnie kopie maili, których dziesięć dwuzdaniowych tekstów spięłem spinaczem, jako jeden załącznik.

- A skąd zna Pan jego nazwisko ? Przecież ono może być fałszywe !
- Podał mi numer konta wraz z nazwiskiem właściciela.
  Tu jest dowód przelewu, To ta kartka !
- A, tak.

- Niech Pan napisze:
  "Sprzedający nie dostarczył towaru i przestał odpowiadać na maile"
  - to chyba wystarczy.
- Gdzie zostało popełnione przestępstwo ?
- Gdzie ? gdzie ? - w Internecie !
- Ale czy zna Pan jego adres skąd pisał ?
- Znam adres, który podał do przelewu bankowego.
- No, tak. Ale pisać mógł z innego miejsca.
- Allegro obiecało przekazać policji wszelkie potrzebne dane.
  Ale po co to jest potrzebne ?
- Bo sprawą zajmie się placówka, na terenie której dokonane
  zostało przestępstwo. My mamy swój podział kompetencji.

W miłej rozmowie minęło następne pół godziny.

- Dobrze, czy to jest już wszystko ?
- Jeszcze musi Pan podpisać:
  Tu, i tu, i jeszcze tu, że otrzymał Pan pouczenie.
  Zaraz dam Panu pouczenie. Tam wszystko jest wyjaśnione.
  Tu jest numer telefonu, pod który zadzwoni Pan
  i zapyta o dalszy tok sprawy.
- Ale da mi Pan jakiś numer sprawy, lub jakiś znak.
- Nie, przecież wyjaśniam.
  Zadzwoni Pan pod ten numer i tam się wszystko dowie.
- Ale jaki jest teraz to sprawy ?
- No, dostanie to naczelnik, przeczyta i zobaczy do kogo to skierować.
- A, zrozumiałem. To znaczy, że jeszcze w ogóle nie ma numeru sprawy.
- Tak, nie ma, numer sprawy dowie się Pan pod tym telefonem,
  jak naczelnik zadecyduje.
- Ale po co mi ten numer ?
  Ja myślałem, że numer jest po to, żebym mógł dowiedzieć się
  co ze sprawą, a tu sprawa jest po to,
  żebym mógł dowiedzieć się jaki numer dostałem.
- No, taka u nas jest droga postępowania.

- Ok, czy to już wszystko ?
- Jeszcze musi podpisać Pan, na osobnej kartce pouczenia, że je Pan otrzymał,
  bo ta kartka pouczenia jest dla Pana, a ta druga zostaje u mnie.
- Dobrze, niech Pan dopnie teraz jeszcze te kopie maili,
  dowód przelewu pieniędzy i mój list.
- Co, Pan ze mnie chce wariata robić ? Po co jest ten list !?
  Przecież to wszystko właśnie tu dokładnie opisałem i
  Pan podpisał, więc po co to powtarzać ?
- Ale ?
- ...
- Ten list jest krótszy.
  To znaczy przecież mogłem dać Panu od razu ten list., czy nie ?
- To trzeba było od razu iść do prokuratury.
- Ale w allegro powiedzieli, że mam zgłosić to na policji,
  zadzwoniłem do komendy głównej i powiedzieli,
  że mam iść do komendy rejonowej.
- Ja przyjmuję to co jest potrzebne - kopie maili i dowód bankowy.
  Właściwie te maile nie musimy przyjmować jako dowody,
  tylko jako kopie, bo przecież może Pan wydrukować sobie następne kopie.
- Tak, oczywiście, żaden problem, proszę załączyć te kartki.
  Ale nie może Pan po prostu załączyć mojego listu ?
  - jako załącznika ?
- A, po co ?
  To, trzeba było od razu iść do prokuratury.
- Nie, nie. Dobrze, to już niech będzie bez tego listu.

.....

- Zbyszek, wiesz jak długo tam siedziałeś ?
- No, wiem, długo, ale to było potrzebne.
  Nie mogłem przerwać.
  Na prawdę nie rozumiem po co on to wszystko pisał całą godzinę.


- Wiesz, może on wcale nie jest policjantem, tylko milicjantem !?
- A, jaka jest różnica.
- To są zasadanicze różnice ustrojowe.
  Żyjemy teraz w wolnej Polsce, prawda ?
- No, tak.
- Policja jest obywatelska, a milicja była ludowa.


...

- Wiesz, chyba wiem dlaczego on to tak długo pisał. Mnie się już przypominały dowcipy i milicjantach, a ten facet nie był przecież głupi - tylko dość wolno myślał. A to wszystko ma swoją przyczynę. Oni są po prostu wynagradzani według ilości słów, które napiszą w zgłoszeniu. I dlatego tak długo pisał, cztery strony formularza i jeszcze jedną kartkę dołączył. A w moim liście to były dwa zdania. To dlatego zareagował tak agresywnie na prośbę dołączenie mojego listu, bo wtedy okazałoby się, że nie musiał w ogóle niczego pisać.

- To jest w sumie coś ohydnego. Przecież on miałby ważniejsze rzeczy do robienia, bandytyzm się pleni, kieszonkowcy po tramwajach, mafia. Chyba facet, od którego to zależy wymyśla jakieś bzdurne procedury, bo nie w pełni rozumie do czego jest policja, a może nie da się go usunąć ze stanowiska. Po pewnym czasie wiedza do czego służy policja zanika i nikt już tego nie pamięta. Wszystkim wydaje się wtedy oczywiste, że policja jest po to, żeby spisywać protokoły, bo przecież taka jest procedura ścigania przestępstw.