Internet przyspieszył dramatyczne zmiany społeczne,
jakie dokonują się,
co szczególnie widoczne w rozwiniętych krajach, na naszych oczach.
(1)
|
Mamy tu do czynienie ze zmianami nie opisanymi dotychczas
przez znaną, stworzoną przez Karola Darwina Teorię Ewolucji Gatunków.
Poprawiona teoria ewolucji, którą nazwę tu EBS jest tematem osobnego
opracowania. Tu zaznaczę tylko, że ewolucja przechodzi w rewolucję
- zmiany stają się coraz szybsze. |
|
Można uzasadnić, że zmiany te następują, co prawda za naszym sprawstwem,
lecz nie z naszego w pełni świadomego wyboru. Tym mniej podlegają one
naszej świadomej kontroli.
Gatunek człowieka ukształtował się wśród hominidów żyjących w małych
grupach zbieracko-myśliwskich. Tam, na sawannie utrwaliła się nasza
psychika. Jak mogą istoty w nią wyposażone odnaleźć się w świecie
współczesnego Internetu ?
Odpowiedź brzmi - także w Internecie szukać będziemy małych grup
ludzi, z którymi będziemy pragnęli komunikować się uwzględniwszy
naszą pełną emocjonalność.
Cóż kiedy obecne środowisko użytkowników Internetu jest od tego
istotnie inne. Odrywa nas ono od naszej ludzkiej natury. Szczególnymi
niebezpieczeństwami obciążona jest komunikacja jednokierunkowa,
w której jako odbiorcy uczestniczą tysiące lub miliony osób,
a co gorsza coraz silniej także automaty. Celowe propagowanie na masową
skalę treści pod naciskiem spodziewanego materialnego zysku wydaje się
być drogą w kierunku przepaści. Prowadzi ona bezpośrednio do degradacji
języka i będzie nas ona tego języka w coraz większym stopniu pozbawiała
(2)
|
Warto zwrócić uwagę, że pozbawienie języka opisywane było
już przez teoretyków socjalizmu pod terminem
alienacji,
choć nie do końca wyjaśniono wtedy jego przyczynę, upatrując ją bardziej
w złej woli oraz chęci zysku kapitalistów. W efekcie ruchy socjalistyczne,
a szczególnie komunistyczne same walnie się do pogłębienia tego zjawiska
przyczyniły. Warto nie powtarzać podobnych błędów |
|
.
Do czego prowadzi kontrolowana przez nielicznych propaganda wiemy
z dramatycznych doświadczeń poprzedniego wieku - Ludzie zaczynają łączyć
się wtedy w większe grupy narodowe, które realizują swój rzekomy interes
poprzez dramatyczne agresje wobec innych grup, w których upatrują zagrożenie,
lub przynajmniej konkurencję
(3)
|
Przypuścić można, że jest to także część naszej natury hominidów,
lecz raczej ta, której nie chcielibyśmy dalej pogłębiać. |
|
.
Dziś nie ulegamy już prostej
propagandzie faszyzmu, ani komunizmu, ulegamy niemniej innym treściom
produkowanym celowo i odbiegającym daleko od tego, co człowiek wiązać
zwykł z pojęciem prawdy. Mówiąc lapidarnie jesteśmy coraz silniej na masową
skalę okłamywani, a proceder ten wymknął się nasze kontroli.
Aby uzmysłowić sobie fakt, że znane nam, ludziom formy bytowania rozpadają się,
a my ludzie ulegamy manipulacji, gdy w dobie Internetu pozbawieni jesteśmy
cyfrowej identyfikacji, warto wyobrazić sobie, jak wyglądałby stan debaty
politycznej w Polsce oraz związnych z nią napięć, gdyby każdy miał możliwość
łatwego odfiltrowania wszelkich treści medialnych pod którymi nie podpisał
się żaden żywy, odpowiadający za nie prawnie człowiek, obywatel tego państwa.
Aby uchwycić ponownie kontrolę nad tymi procesami rozsądne wydaje się
przybliżenie komunikacji Internetowej do tego co znamy z sawanny
- możliwie bezpośredniej komunikacji dwukierunkowej wyrażającej
pełnię naszej uczuciowości w małej grupie ludzi.
Aby zaoferować i przywrócić takie formy konieczna jest pełna identyfikacja
partnera w rozmowie. Dalsze uleganie komunikacji jednokierunkowej oraz
anonimowe tworzenie treści automatycznie i pod naciskiem ekonomicznego
zysku prowadzi do rozpadu ludzkiej kultury. W szczególności ekonomicznie
motywowane zastępowanie żywych ludzi automatami, nawet jeśli wyda się być
dla nas samych chwilowym zyskiem prowadzić może poprzez samą świadomość
tego faktu do degradacji pojęć języka i rozpadu form komunikacji między
żywymi ludźmi, jak to się już obecnie znanacza z podobnych przyczyn w
wielkich skupiskach miejskich.
Instancją która jest w stanie zaoferować godną zaufania identyfikację
cyfrową obywatela w sieci jest administracja państwowa. Jeśli ona tego
nie uczyni identyfikacja tworzona będzie i tak, lecz z pominięciem
wszelkich norm praworządności, przykładowo jak to ma obecnie miejsce
przez rejestrację skrzynki mailowej
(4)
|
Wspomnę tu choćby o gwarantowanej przez państwo, a łamanej
na masową skalę tajemnicy korespondencji oraz utarczkami wokół cenzury w
niektórych serwisach społecznościowych, których nazw nie będę propagował. |
|
Patrząc praktycznie identyfikacja cyfrowa obywatela realizowana byłaby
przez publicznie dostępny moduł oprogramowania komunikujący się z
centralnymi bazami danych utrzymywanymi przez administrację państwową.
Dany serwis internetowy oferujący swoje usługi ludziom - żywym obywatelom
tego państwa mógły jako warunek udziału wymagać wejścia do niego za
pośrednictwem takiego modułu,
przy pomocy którego obywatel identyfikowałby się względem centralnych
państwowych baz danych, a te z kolei potwiedzałyby wymagane elementy
tej idenfykacji do serwisu.
Przykładowo ktoś logujący się na dyskusyjnym forum internetowym poświęconym
polityce danego kraju musiałby udokumentować, że jest 1. żywą osobą, nie
automatem, 2. obywatelem tego kraju, innym niż te, które się już
na tym serwisie zarejestrowały oraz 3. spełniającym inne wymagane przez
dany serwis kryteria np. mieć więcej niż 18 lat. Podobnie ktoś przysyłający
nam pocztę elektroniczną musiałby dowieść za pomocą postulowanego tu modułu,
że jest żywą osobą, a nie automatem do rozsyłania spamu. Zależnie od sytuacji
musiałby przekazać w razie potrzeby innym organom swoje imię i nazwisko oraz
inne dane zezwalające na zidentyfikwanie go jako osobę prawną, wystarczające
np. do oskarżenia go przed sądem o spowodowanie strat przysłanym przez niego
wirusem, etc.
Inne serwis, np. poświęcony wstydliwej chorobie nie wymagałyby
podania imienia, ani nazwiska, a jedynie identyfikację jako żywa
osoby, inna niż inne osoby z tego serwisu unikając tym wielokrotnych
kont. Z pewnością znalazłyby się serwisy, które z żadnej identyfikacji
nie musiałyby korzystać, np. serwis informacji o otwartych sklepach
w podanym mieście, itp.
Cyfrowa identyfikacja pozostaje zgodnie z tą ideą opcjonalnym
narzędziem, z którego skorzystać może ofereent usług.
Z tych prostych przykładów widać jakie dramtyczne skutki niesie ze
sobą identyfikacja cyfrowa w sieci gwarantowana przez państwo.
Znika spam, trolling, wirusy i okazuje się, że ludzie komunikują
się w sieci z żywymi ludźmi, którzy ponoszą odpowiedzialność
za swoje słowa. Z biegiem czasu uzyskalibyśmy bliskość z osobami
uczestniczącymi w komunikacji zbliżoną do tej, którą znamy z
rozmowy w małej grupie na sawannie. Ktoś nazwie to zapewne
powrotem do raju.
Niemniej warto zrozumieć także olbrzymie obawy, jakie stoją za
tą propozycją. Pełna centralna identyfikacja obywateli umożliwia
centralne, automatyczne sterowanie dostępem, a to może wiązać
się z pozbawieniem wolności w poruszaniu się po sieci.
Kierując się tym zdrowo-rozsądkowym argumentem nie doceniamy jednak
informatyki i ulegamy złudzeniu. W rzeczywistości, choć wyda się
to wielu niezrozumiałe, żadna centralna baza danych obywateli
nie jest do realizacji tego pomysłu wcale potrzebna !
Informatycy mówią o rozproszonych bazach danych, które noszą tylko
pewne cechy centralizacji. Przykładowo gmina posiada rejestr swoich
mieszkańców i ktoś logujący się do serwisu tej gminy korzystałby
tylko z jej zasobów, które i tak są w naturalny sposób gromadzone.
Przy zapytaniu z centralnego urzędu, przykładowo ministerstwa
o to do jakich serwisów logował się dany mieszkaniec gminy
ministerstwo jest takim samym klientem, jak każdy inny i musi
uzasadnić swój dostęp, który powinine być i tak regulowany prawnie.
Zapewne ministerstwo uzyskałoby tylko pewne dane statystyczne
gminy, na które jej mieszkańcy wyraziliby zgodę.
Tu zaczyna się oczywiście ogrom pracy przed jaką stanie
informatyk.
Ktoś wspomniał w tym kontekście, że sam dostęp do Internetu
nie powinien być uzależniony od wcześniejszego wylegitymowania
się żadnym, w tym wypadku cyfrowym "dowodem osobistym". To nie
całkiem prawda ! Aby korzystać z sieci identyfikujesz się
już przecież jako klient firmy ISP, jak Orange, który opłacił
rachunek za dostęp. Tu wystaczy hasło, które dało ci Orange
i żadne inne dane osobowe nie są potrzebne !
A jeśli firmy takich danych zarządają ? Wydaje się to sprawą
oczywistą, i prostą do uregulowania, bo przecież
idenfyfikacja cyfrowa nie będzie obligatoryjna. Wymagać ją może
dany serwis, podczas gdy inny takiego warunku stawiać nie musi.
Konieczne wydają się tu prawne gwarancje, że serwisy niektórych
usług podstawowych nie będą warunkować dostępu do nich przekazaniem
danych osobowych, które nie są do danej usługi konieczne
(5)
|
Trudno przecież, żeby sprzedaż komuś
bochenka chleba uzależniona była przedstawieniem dowodu osobistego.
W przypadku alkoholu może wyglądać to już jednak zupełnie inaczej.
O osobie stojącej beznadziejnie bez karty bankomatowej przed bramką
zamykającą jej możliwość spełnienia fizjologicznej czynności
wspomnę tylko na magrinesie, choć przykład ten bardziej abstrakcyjnie
pojęty przestaje być śmieszny. |
|
.
Udział w debacie politycznej bez podawania imienia i nazwiska uważany
był przez twórców niektórych postawowych serwisów wręcz za warunek
demokracji, co silnie umotywowało upowszechnienie się w Internecie
anonimizujących nicków. Dziś widzielibyśmy to już nie tak jednoznacznie.
Zaznaczmy, że cyfrowa identyfikacja nie musi wcale oznaczać ujawnienia
imienia i nazwiska. Dla niektórych forów wystarczałaby identyfikacja
uczestnika jako żywej osoby nie zarejstrowanej już na tym serwisie
pod innym nickiem wcześniej, dla innych z kolei ważna byłaby identyfikacja
uczestnika jako obywatela naszego państwa, etc.
Jakie dane identyfikacyjne będą do jakich celów konieczne powinno
pozostać elastyczne. W tym tekście postulowana jest wyłącznie sama
możliwość takiej identyfikacji oferowana przez administację państwa.
Konieczne będzie określenie, gdzie i jakich jej elementów stosować
nie należy, a gdzie wręcz nie wolno.
Można łatwo wyobrazić sobie, że identyfikacja taka następować będzie
z prozaicznych powodów efektywności nie jak obecnie hasłami, lecz coraz
częściej danymi biometrycznymi uzupełnionymi logiką poruszania się
i wielu innymi elementami.
Ktoś płacący za żywność w sklepie za rogiem oraz lecący jednocześnie
samolotem do innego miasta nie może być przecież zidentyfikowany jako
ta sama osoba i jeśli będzie chciał wychodząc ze sklepu zapłacić
rachunek napotka na kłopoty ze strony banku, który podda w
wątpliwość jego prawo dostępu do konta, bo trudno jest lecieć
jednocześnie samolotem w innym miejscu ziemi.
Pełne dane identyfikacyjne muszą podlegać dlatego odpowiedniej
ochronie. Wiemy jednak z doświadczeń historycznych, co potrafi
czynić zbrodnicze państwo z centralnie zebranymi danymi o swoich
obywatelach. Wymagane tu zabezpieczenia zrealizujemy tylko jako
efekt długiej debaty, ostrożności przy wprowadzaniu nowego prawa
oraz bolesnych nieraz doświadczeń.
Niemiej prędzej czy później cyfrowa identyfikacja zastąpi dowód
osobisty oraz paszport, czy PESEL. Już dziś zastąpił go w
transakcjach bankowych telefon komórkowy, za pomocą którego
potwierdzamy transakcję.
Zważywszy koszty tego wysiłku przypuścić można, że zrekompensują
one jak zwykle, w takich przypadkach zyski. Równowaga zysków i
strat jest przecież cechą nas samych - ludzi. Niemniej rzeczywisty
zysk dokona się na innym poziomie i polegać będzie na próbie
odzyskania choć częściowej kontroli nad tym, co dzieje się z nami,
jako wyposażonymi w psychikę hominidów ludźmi w sytuacji nowych
technologii informacji, które wstrzykiwane do ich mózgów
pozbawiają ich wolności.
Zaprezentowany postulat wymaga głębszej dyskusji. Wiele spraw
przedstawiłem w uproszczony sposób, lub wyraziłem przez nieliczne
i schematycznie podane przykłady. Uczyniłem tak, żeby nie przesłonić
głównej ideii unoszącej się ponad szczegóły realizacji
oraz ponad nieznaną i tak w pełni przyszłość.