Co począć z pomnikami komunizmu w Polsce ?

wersja:   1.0   13.12.2013   (poprzednie wersje)  
  0.3        01.02.2015
1.0        13.12.2013
 

 



Tytułem wstępu       Przykładem niech będzie stojący w Parku Skaryszewskim w Warszawie pomnik Żołnierzy Armii Czerwonej  (1)  
  oficjalnie "Pomnik Wdzięczności Żołnierzom Armii Czerwonej"  

. Jest to po "Czterech smutnych" drugi komunistyczny pomnik w Warszawie. Postawiony został 15-tego września w rok po zakończeniu wojny, czyli w 1946 roku według projektu majora Armii Czerwonej  (2)  
  Jego występujące w obecnych dokumentach nazwisko to A. Nienko, lecz przypuścić można, że to tylko spowodowane czasem przeinaczenie od "Antonienko".  

, która posiadała specjalny oddział budujący pomniki "nowej władzy" na zdobytych ziemiach . Jego pierwotne miejsce znajdowało się przy północno-wschodniej stronie Ronda Waszyngtona, gdzie wycofujący się z Pragi Niemcy zastrzelili 13 września 1944 r. dwudziestu sześciu żołnierzy rosyjskich.  (3)  
  Miejscowa plotka wspomina o dziewięciu zabitych, lecz oficjane źródła mówią o dwudziestu sześciu.  

. Pomnik był systematycznie oblewany ekskremantami lub czerwoną farbą i, jak miejscowa wieść niesie - musiał zostać z tego powodu wycofany w mniej widoczne miejsce, co nastąpiło w dwóch fazach, ostatecznie w 1988 roku  (4)  
  Ciała samych pochowanych żołnierzy rosyjskich przewieziono wcześniej, bo w 1968 r. na Cmentarz-Mauzoleum Żołnierzy Radzieckich przy u. Żwirki i Wigury.  

.
                       
                        Cofnięcie pomnika w głąb parku nie zmniejszyło liczby akcji wrogości wobec symbolu jaki on stanowi. Pomnik był nadal oblewany czerowną farbą. Na zdjęciu na lewo przykładowo ze sfastyką przyrównującą komunistów do faszystów  (5)  
  co redaktor Gazety Wyborczej Tomasz Urzykowski, nazywa szpeceniem  

lub wspominając zamorodowaną przez komunistów Danutę Siedzikównę ps.Inka, o czym relacjonuje Polskie Radio. Pojawiały się napisy odnoszące się do agresji rosyjskiej w Czeczenii, a także podobne komentarze rosyjskiej polityki imperialnej, jak przyrównywanie Stalina oraz Berii do Putina i Tuska . Swojego czasu po zainstalowaniu dodatkowego, mającego chronić go oświetlenia przed pomnikiem stała także warta straży miejskiej.
Czy niechęć wobec uczczenia śmierci, Rosjan, którzy w taki, czy inny sposób złożyli tu w Warszawie swoje życie ma uzasadnienie ? - pyta dziś wiele osób uwrażliwionych na rzekomą postkomunistyczną niegodziwość. Tablica na pomniku mówi w dwóch językach:

WIECZNA CHWAŁA BOHATEROM ARMII CZERWONEJ
POLEGŁYM W WALKACH O WYZWOLENIE STOLICY POLSKI WARSZAWY

Prócz faktu, że pomnik sybolizuje znienawidzoną sowiecką władzę w Polsce tworzy on także fałszywą historię. Żadni "bohaterzy Armii Czerwonej" nie brali udziału w wyzwoleniu Warszawy, ani Polski, lecz zajmowali po prostu tereny pod swoją władzę, utwierdzając ją pomnikami, ich stosunek do Polaków był zdystansowany, lub wrogi, a do naszych przywódców zbrodniczy podstępny i skrytobójczy.  (6)  
  Jako uzasadnienie tej oceny wspomnieć należy o oddziałach partyzantki sowieckiej przedzierających się przed ofensywą Armii Czerwonej na tereny zajetej przez Niemców Polski. Oddziały te ukrywające się po lasach otrzymywały wsparcie od miejscowej ludności polskiej np. w postaci prowiantu. O dziwo prawie nie podejmowali oni walki przeciwko Niemcom, lecz po po wkroczeniu wraz z Armią Czerwoną oddziałów NKWD okazło się, że ta ostatnia formacja miała przygotowane listy i wiedziała dokładnie do jakich drzwi zakołatać, żeby wyciągnąć z mieszkania członka AK. Wspomina o tym np. historyk Adam Sikorski w prowadzonym przez siebie programie "Było ... nie minęło", w którym poszukiwano szczątków rozstrzelanych przez Rosjan AK-owców na uroczysku Baran pod miejscowością Kąkolewnica, progam wyświetlany 30.11.2016. Zob. także "PPR w dojściu do władzy" Cenckiewicza.  

Motywem działania była dla żolnierzy sowieckich nie chęć "wyzwalania", lecz idący w drugim szeregu na linią frontu politruk zabijający każdego kto się cofnął. Odsyłam tu do publikacji mieszkającego obecnie we Wrocławiu historyka rosyjskiego Mikołaja Iwanowa opisującego Powstanie Warszawskie widziane według dokumentów rosyjskich z tamtego okresu. Wstrzymanie na pół roku ofensywy, zakaz lądowania samolotów niosących pomoc dla Powstania z Angii na lotniskach zajętych przez Rosjan, przeprowadzona przez Berlinga akcja rzekomej pomocy, której celem było udowodnienie, że "pomóc się nie da", blokada informacyjna wśród Rosjan - wszystko to wskazuje na bierny, choć całkowicie świadomy i celowy współudział Rosjan w unicestwieniu Warszawy jako ewentualnego ośrodka autentycznej polskiej władzy, a także wręcz jako miasta. Według Iwanowa Warszawa skazana została na zagładę z chwilą decyzji generała Andersa o opuszczeniu Rosji przez Afganistan i braku udziału autentycznej armii polskiej w wyparciu Niemców z Polski. Rosjanie planowali szeroko zakrojone czystki w polskim Ruchu Oporu i z pewnością przeprowadziliby je, gdyby Niemcy nie wyręczyli ich w Warszawie. Obserwując dymy nad lewobrzeżną Warszawą stacjonujący na prawym brzegu zwykli żołnierze rosyjscy podlegając zakazowi informacji oceniali je tak: "To polscy faszyści wzniecają jakieś ruchawki w mieście". Nikt z nich nie miał świadomości rozgrywającego się dramatu i nie wolno mu było takiej świadomości posiadać, co napędzany lękiem o własne życie każdy z nich doskonale wyczuwał. Oficerowie rosyjscy zajmowali na kwatery mieszkania w domach Saskiej Kępy, Rosjanki zawodziły wieczorami pieśni mieszkając w ziemlankach w parku, a pijani żołnierze rosyjscy rozjeżdżali gruzawikami miejscową ludność  (7)  
  relacja własnej rodziny  

.

28 września 2013 roku w rocznicę wspólnej rosyjsko-niemieckiej defilady w Brześciu przemawiając przed Pomnikiem - Rafał Ziemkiewicz uzasadniał czy i komu potrzebny jest pomnik. Dziesięć dni wcześniej działacze z młodzieżówki Prawa i Sprawiedliwości owinęli pomnik w ramach akcji "Goń z Pomnika Bolszewika" przezroczystą folią symbolizując tym jego zapakowanie i przygotowanie do wysyłki do Moskwy (tu film). Akcja miała swój finał w sądzie, a na jej temat wypowiadało się wiele znanych osób. W odnośne rocznice widziałem jednak także pod pomnikiem wielokrotnie palące się znicze czczące pamięć poległych. Rzeczywiście nie godzi się nie wspomnieć "niewinnych" żołnierzy rosyjskich, którzy oddali tu swoje życie - argumentuje wielu, pomijając tym fakt, że ginęli oni nie za Polskę, lecz częstokroć za Stalina osobiście oraz jego władzę nad tym terenem. Próby usunięcia pomnika  (8)  
 
co proponuje radny PIS Maciej Wąsik
.
 

spotykają się z oskarżeniem o rusofobię. Krytyczny głos zabrało także, nazywane rosyjską agenturą wpływu Stowarzyszenie Przyjaźni Polsko-Rosyjskiej, a polscy komuniści widząc siebie na jednym krańcu skali wartości wspierają pomnik obawą sugerującą, że druga strona ich skali wolałaby w tym miejscu pomnik Hansa Franka. Wniosek o usunięcie pomnika złożył w 2015 r. radny Rady Dzielnicy Damian Paczkowski ze Stowarzyszenia Koliber.

W kwestii, czy pomnik powinien pozostać czy nie jesteśmy podzielonym społeczeństwem podobnie, jak odnosi się to do Pałacu Stalina (zwanego popularnie Pałacem Kultury ;-) ) i wielu innych symboli komunizmu w Polsce. Usuwanie tych symboli nosi rzeczywiście charakter ucieczki przed nieznośną rzeczywistością. Zamiast tego powinniśmy moim zdaniem przyznać się do niej w pełni dostrzegając więzy własnego zniewolenia. Powinniśmy pozostawić pomnik na miejscu, lecz opatrzyć go dodatkową tablicą opisującą jego właściwy charakter  (9)  
  Podobnie zaproponował to w lutym 2013 na stronach serwisu Kamionka Przewodnicząący Rady Kamionka Adam Rosiński.  

. Proponuję następującą treść tablicy:


POMNIK POSTAWIONY PRZEZ ARMIĘ CZERWONĄ NA ZAJĘTYCH
PRZEZ NIĄ ZIEMIACH SYMBOLIZUJĄCY USTANOWIENIE
WŁADZY KOMUNISTÓW W POLSCE I SUGERUJĄCY W CELACH
PROPAGANDOWYCH JAKOBY ŻOŁNIERZE SOWIECCY ODDAWALI
ŻYCIE ZA OSWOBODZENIE WARSZAWY.
ARMIA CZERWONA WSTRZYMAŁA NA PONAD PIĘĆ MIESIĘCY OFENSYWĘ
UMOŻLIWIAJĄC NIEMCOM CAŁKOWITE ZNISZCZENIE LEWOBRZEŻNEJ WARSZAWY,
DO OSWOBODZENIA POZOSTAŁY JUŻ TYLKO OPUSTOSZAŁE ZGLISZCZA
                       
Pomysł opiera się na zrozumieniu faktu, że sam pomnik to tylko blok granitu, dopiero my nadajemy mu w naszych uczuciach symboliczne znaczenia. I tak upokorzenie stanowił on w okresie, gdy władzy radzieckiej należało się bać. Dziś leży w naszej mocy to znaczenie odwrócić ! Pomnik jest świadectwem propagandowej krzywdy, jaką polskiemu społeczeństwu wyrządzili komuniści i jako ostentacyjny dowód tej krzywdy może pełnić pozytywną rolę w budowaniu świadomości tego, co uczynił nam komunizm. Spojrzenie na prawdę to długofalowo także jedyna wygrywająca droga porozumienia z Rosjanami. Wniosek do Rady Dzielnicy o przytwierdzenie takiej tablicy przeczytać można tutaj . Tylko odważne spojrzenie na rzeczywistość i pogodzenie się z faktami otwiera szansę na jej przezwyciężenie.

Czy nie powinniśmy także w ramch podobnego spojrzenia faktom w oczy powrócić przynajmniej wśród osób sznujących historię do potocznego posługiwania się oficjalną nazwą wspomnianego wyżej budynku w centrum Warszawy tj. "Pałacu Stalina", tak aby uprzytamniał on turystom, a także nam samym nie tylko kto i jak ustanawiał w powojennej Polsce kulturę lecz także w jakim miejscu żyliśmy i nadal żyjemy ? Fakt, że zostaliśmy w samym centrum prawie unicestwionej przez Niemców stolicy zmuszeni przez Rosjan do oddawania czci i hołdu jednemu z największych zbrodniarzowi ludzkości jest przecież nie do pominięcia z naszej historii i nie powinniśmy go chować pod dywan ani unikać, bo jest to co prawda nasz wstyd, ale nie wina.

Kto poparł ten pomysł ?

Pomysł powstał we współpracy z Kurierem Praskim, w którym powyższy tekst miał ukazać się jako artykuł.
Poparł go także po drobnej korekcie językowej poseł Adam Kwiatkowski.
Zajmujący się z ramienia IPN pomnikami dr. Wojciech Muszyński ocenił pomysł tablicy jako półśrodek przypominając,
że jego zdaniem wszystkie tego rodzaju obiekty powinny zostać usunęte i nie był zainteresowany dalszą dyskusją.
Radny z ramienia PiS Sławomir Kalinowski poinformował mnie, że klub radnych PiS złoży w kwietniu 2015
uchwałę o przeniesieniu pomnika, a na prośbę o możliwość osobistego przedstwienia mojego argumentu już nie odpowiedział.
Prezes IPN Jarosław Szarek nie zgodził się z mną listownie uzasadniając, że negatywne przesłanie symboliczne
pomników komunizmu jest silniejsze niż dałoby się to skorygować informacją historyczną.

Czytelniku, napisz do mnie jeśli chciabyś aby dopisać Cię do grona osób wspierających pomysł tablicy, lub będęcych temu przeciwne.
A oto innych przykład: 16 listopada 1989 rozebrany został stojący w Waszawie na placu Bankowym pomnik Feliksa Dzierżyńskiego. Zastąpiono go pomnikiem stojącego w podobnej pozie Juliusza Słowackiego. Pomnik Dzierżyńskiego można było zachować jako pamiątkę historii opatrując go tablicą wyjaśniającą kim był i z jakiego powodu jego nazwiskiem opatrzono kiedyś nazwę tego placu. W odległości dwudziestu metrów umieścić można było natomiast nowy pomnik nastolatka rzucającego butelkę z benzyną - pomnik Emila Barchańskiego. Juliusz Słowacki ma się nijak do tego miejsca - pisał wiersze i nie oddał tym swojego życia, a 17-to letni Emil Barchański dokładnie za to miejsce oddał w 1982 roku swoje życie jaki pierwsza ofiara Stanu Wojennego w Warszawie. Ani Rosja nie mogłaby mówić o niszczeniu pomników, ani nikt inny zaprzeczać faktom, każdy odwiedzający Warszawę turysta pytałby o nie, a Polska miałaby pierwszy pomnik ofiar Stanu Wojennego, nazywany popularnie tzw. "Pomnikiem Mniejszego Zła".

   
Leszek Czajkowski,
Cokoły, wersja z 8.11.2014